Powrót                                         

 

 

 

Claude Lévi-Strauss

Claude Lévi-Strauss, francuski etnolog i filozof, jeden z największych umysłów XX wieku, autor Smutku tropików i Myśli nieoswojonej.

28 listopada 2008 r.  skończył 100 lat. Zmarł jedenaście misięcy później, 30 października 2009 r.

 

Dzieło Lévi-Straussa, z pogranicza nauki, filozofii i literatury, zabarwione odcieniem moralizmu, podcięło rasistowskie, kolonialne korzenie naszego myślenia o Innym. Przyczyniło się do obalenia pojęcia „społeczeństwa prymitywnego”, sugerującego, że społeczności ludzkie podlegają ewolucji zmierzającej do osiągnięcia "stopnia rozwoju" cywilizacji zachodniej. Dla Lévi-Staussa „wszystkie ludy są nowoczesne”, pojęcie dzikości jest nie do pogodzenia z pojęciem ludzkich kultur, a prawdziwa cywilizacja polega na tolerancji i poszanowaniu kultur odmiennych i odległych. Jego twórczość to dążenie do rehabilitacji „myśli nieoswojonej”. „Myśl dzika” to nie „myśl dzikich”, lecz właściwa każdemu z nas, gdyż nie ma różnicy między mentalnym funkcjonowaniem ludzi Zachodu i ludzi żyjących w zgodzie z naturą.  

 

Lévi-Strauss głęboko przeorał myśl ludzi Zachodu, zmuszając ich do zweryfikowania wielu uznanych prawd i pewników. Odrzucił ideę postępu zrodzoną w XIX wieku. Dowodził, że istnieje wiele kryteriów, według których należy mierzyć osiągnięcia poszczególnych kultur. Błędem Zachodu była chęć narzucenia własnych norm naukowych i przemysłowych całemu światu. Norm tych bowiem jest dużo i żadnej nie jest można traktować jako jedynej. Nie istnieje jedna prawda o człowieku. Lévi-Strauss nie znosi arogancji ludzi, którzy uważają się za cywilizowanych i butnie głoszą, że inni nimi nie są, bądź są nimi w stopniu mniejszym.

 

Etnologia – mówi Lévi-Strauss – jest humanizmem. Poświęcając się społeczeństwom traktowanym przez wieki z pogardą, dyscyplina ta dowodzi z mocą, że „nic co ludzkie nie jest jej obce”. Ów humanizm jednak nie jest już humanizmem Greków i Rzymian, nie jest też humanizmem renesansu, które „stworzone zostały dla wybranych, w ramach wybranych cywilizacji”. Jest od nich daleko szerszy, odnosi się bowiem do wszystkich ludzi i społeczeństw, a także do całej natury. Etnologia, dyscyplina wielobiegunowa, łącząca ekologię z nauką „wzywa do pojednania człowieka z naturą w imię powszechnego humanizmu”.

Pod koniec życia Lévi-Strauss czuł, że nie należy już do tego świata. Ubolewał nad postępującym zniszczeniem środowiska naturalnego: „Świat, który kochałem, liczył dwa i pół miliarda ludzi” — zwierzył się w 2005 roku dziennikowi „Le Monde”. Zniszczenie wielu gatunków roślin i zwierząt, przerażająca perspektywa demograficzna (9 miliardów ludzi) zagrażają przyszłości planety, sprawiają, że „gatunek ludzki znalazł się w sytuacji wewnętrznego zatrucia”.

 

Dzieło Lévi-Straussa wywarło wpływ na wielu myślicieli, filozofów i pisarzy, tak różnych jak Roland Barthes, Jacques Derrida, Michel Foucault, czy Jean-Marie Le Clézio. Nakłania nas do uznania, że żadna kultura nie jest lepsza od innych, że każda powinna znaleźć miejsce w ogólnym koncercie kultur.

 

***

Claude Lévi-Strauss, urywki eseju Rasa a kultura, Rasa a historia (Albin Michel/Unesco, Paryż 2002):

 

„Jesteśmy coraz bardziej świadomi, że problem rasizmu odzwierciedla w skali ludzkości problem rozleglejszy, który pilnie czeka na rozwiązanie: chodzi o stosunek między człowiekiem i innymi istotami żywymi. Nie miałoby sensu próbować rozwiązać ten problem na jednej płaszczyźnie, bez próby rozwiązania go na drugiej, tak bardzo jest oczywiste, że szacunek, jaki człowiek powinien żywić do swych bliźnich jest tylko odmianą szacunku, jaki żywić powinien do wszystkich form żywych. Izolując człowieka od całości stworzenia, definiując zbyt ciasno granice, które go od niego oddzielają, zachodni humanizm, odziedziczony po Starożytności i Odrodzeniu, pozbawił człowieka warstwy ochronnej i, czego dowodzi doświadczenie ostatnich dwóch wieków, wystawił go, bezbronnego, na ataki uknute w obrębie samej fortecy. Pozwolił odrzucić, poza arbitralnie wyznaczone granice, całe odłamy ludzkości, której można było odmówić godności tym łatwiej, iż zapomniano, że jeśli człowiek jest godny szacunku, to przede wszystkim jako istota żywa, a nie jako pan i władca stworzenia.”

W eseju Rasa a historia Claude Lévi-Strauss szeroko mówi o oryginalnych osiągnięciach odległych kultur. Jeśli za kryterium oceny przyjmiemy wiedzę o możliwościach, jakie kryje ciało i umysł człowieka, oraz wypracowanie równowagi między nimi, człowiek Zachodu, mistrz maszyn i techniki, okaże się ignorantem wobec ludów Dalekiego Wschodu. Jeśli kryterium oceny stanie się umiejętność życia i przeżycia w szczególnie wrogim środowisku, palma pierwszeństwa przypadnie Eskimosom i Beduinom. Indie, lepiej niż jakakolwiek inna cywilizacja, umiały wypracować system filozoficzno-religijny, a islam już przed tysiącleciem wypracował teorię współdziałania wszystkich form życia ludzkiego, technicznej, ekonomicznej, społecznej i duchowej, która dla Zachodu staje się naglącą koniecznością. Australijskim aborygenom brak maszyny parowej, fabryk i miast pozwolił wypracować niezwykłą równowagę społeczną: „Co się tyczy organizacji rodzinnej i harmonijnych stosunków między grupą rodzinną i społeczną, pisze Lévi-Strauss, Australijczycy wyprzedzili resztę ludzkości tak dalece że, aby zrozumieć systemy reguł wypracowanych przez nich w sposób świadomy i rozumny, konieczne jest odwołanie się do najbardziej wyrafinowanych reguł współczesnej matematyki. [...] Nie będzie przesady, jeśli uznamy w nich nie tylko założycieli socjologii ogólnej, ale również adeptów umiaru w naukach społecznych”. Wiele miejsca poświęca Lévi-Strauss osiągnięciom amerykańskich Indian, których odkrycia postępowały bardzo szybko i szły zawsze dobrym kierunku. „Ludzie ci wykazali się najbardziej zadziwiającą historią kumulatywną, jaka istnieje na świecie; przebadawszy gruntownie zasoby nowego środowiska naturalnego, opanowali uprawę najróżnorodniejszych roślin otrzymując z nich pożywienie, lekarstwa i trucizny, i – rzecz gdzie indziej niedościgniona – z trujących substancji, jak maniok, uczynili podstawowy produkt żywnościowy, a także lekarstwa stymulujące i znieczulające. […] Aby docenić to ogromne dzieło, wystarczy uzmysłowić sobie wkład Ameryki do cywilizacji Starego Świata. W pierwszym rzędzie ziemniaki, kauczuk i coca (podstawa nowoczesnej anestezji), które stanowią filary zachodniej kultury, kukurydza i arachidy, które przeobraziły gospodarkę Afryki, zanim rozpowszechniły się w Europie, potem kakao, wanilia, pomidory, ananasy, papryka, kilka gatunków fasoli, bawełny i dyni. W końcu zero, baza arytmetyki, znane było i używane przez Majów, przynajmniej 500 lat wcześniej, nim odkryli je uczeni indyjscy, od których Europejczycy przejęli je za pośrednictwem Arabów.” Osiągnięcia Indian w dziedzinie urbanistyki, irygacji i lecznictwa przewyższały ówczesne zdobycze europejskie. Amerykańscy tubylcy doprowadzili do perfekcji tkactwo, ceramikę, obróbkę szlachetnych metali. Ale to ich osiągnięcia w zakresie harmonijnego współżycia jednostki ze zbiorowością, zbiorowości ze środowiskiem naturalnym, wypracowanie równowagi między ciałem i duchem są dziś dla nas zjawiskiem godnym podziwu.

_______________________

©Zofia Kozimor

 

 

 Powrót

Do góry